Szewc bez butów chodzi – a copywriter bez bloga

copywriter bez bloga - szewc bez butów
Szczerze podziwiam wszystkich copywriterów, którzy mają regularnie i ciekawie prowadzone blogi. W naszym przypadku sprawdza się niestety powiedzenie, że szewc bez butów chodzi – a copywriter bez bloga. Z przyjemnością dodawalibyśmy mnóstwo ciekawych treści, jednak czas nie chce się magicznie rozszerzyć, mimo naszych usilnych prób.

Być jak copywriter bez bloga

No dobrze – blog jest, tylko trochę świeci pustkami. Zdawać by się mogło, że mamy przewagę nad innymi copywriterami. Jest nas dwoje – a to oznacza, że teoretycznie mamy dwa razy więcej czasu. Teoria niestety nie zawsze idzie w parze z praktyką. Czas nie chce się wydłużyć. Doba ma jedynie 24 godziny, a czas roboczy znacznie mniej.  Copywriter bez bloga jest jak szewc bez butów. Poświęca się wszystkim wokół, a na regularną promocję samego siebie najzwyczajniej w świecie brakuje czasu. Blog to świetne miejsce, w którym można pokazać swoje umiejętności, naturalnie pozycjonować swoją stronę internetową… tylko kiedy go pisać? Cały czas zadajemy sobie to pytanie i podziwiamy copywriterów, którzy ogarniają temat. Agencjom marketingowym jest łatwiej – mają ludzi, którzy są specjalnie zatrudnieni do prowadzenia bloga. Gorzej, jeśli samemu trzeba ogarnąć wszystko. Dziś rano postanowiłam – wstaję i piszę na naszego bloga copywritera, bo przecież promujemy prowadzenie bloga wśród klientów, a sami… ekhm no właśnie. W połowie pisania dostaliśmy już pilne zlecenie „na wczoraj”. A są jeszcze zlecenia stałe. Specjalizujemy się w dużych zleceniach w krótkim czasie – w całości oddajemy swój czas w ręce klientów. W konsekwencji zostaje copywriter bez bloga (no dobra – z blogiem świecącym pustkami) i bez czasu. Mimo najszczerszych chęci.
copywriter bez bloga - szewc bez butów
Copywriter bez bloga to szewc bez butów!

Dlaczego blog copywritera świeci pustkami?

W pierwszej kolejności poświęcamy się zleceniom naszych Klientów. To one stanowią priorytet – to naturalne. Zlecenia to nie samo pisanie. Na zlecenie składa się stały kontakt z klientem, poznanie jego potrzeb, research, szkice, tekst główny, dostosowanie SEO, ewentualne poprawki. Dochodzą jeszcze sprawy rachunkowe – wystawianie zamówień, wystawianie faktur, pilnowanie płatności, pilnowanie porządku w komputerze. Potem dochodzą teksty próbne dla potencjalnych klientów. Tak – je też trzeba przecież napisać. MY PISZEMY TEKSTY PRÓBNE. ZA DARMO. Wiem, że większość copywriterów tego nie praktykuje, jednak ja uważam, że ciężko kupić kota w worku. Nie prowadzimy portfolio, ponieważ chcemy w 100% zachować prywatność naszych Klientów. W związku z tym, że nie chwalimy się realizacjami dla znanych marek (są takie, są!) i tych mniej znanych (tych jest mnóstwo!), musimy w jakiś sposób pokazać swoją wiarygodność. Teksty próbne to też czas.  Trzeba jeszcze sprawdzić nowe ogłoszenia i uaktualnić swoje.  Są stali klienci, ale trzeba również zadbać o nowych. Trzeba także zadbać o stronę – wszystko robimy na niej sami (z większymi lub mniejszymi sukcesami) – a to też wymaga CZASU i nauki. Tekściarz oddający się swojej pracy staje się w konsekwencji copywriterem bez bloga. Smutne, ale prawdziwe.

Copywriter „po godzinach”

Copywriter po godzinach to normalny człowiek. Uwielbiamy swoją pracę, jednak mamy również obowiązki poza nią. Zdawać by się mogło, że bloga copywritera można prowadzić „po pracy”. Ale zostają jeszcze inne obowiązki, których trzeba pilnować. Mamy dwójkę kochanych maluchów, które wymagają uwagi. Do ogarnięcia jest również mieszkanie, zwierzęta i działka. Trzeba też coś jeść. Do wszystkiego dochodzi jeszcze nasza druga strona: LoveNatura.pl – często piszemy ją już po godzinach, bo zwykle nie starcza nam czasu. Tam staramy się dodawać treści regularnie – i znów wszystko na LoveNatura robimy sami – od artykułów, po zdjęcia i obróbkę, dbanie o stronę www itd. Staliśmy się copywriterami bez bloga prowadzonego regularnie. Planujemy poprawę. Planujemy wiele – zobaczymy, na ile pozwoli nam czas.